Suwalszczyzna nie istnieje, istniała, będzie istnieć
Suwalszczyzna to całkiem nowe pojęcie. Na tyle nowe, że jeszcze dwieście lat temu nie istniało a żaden tutejszy mieszkaniec nie miał pojęcia, że na jakiejś Suwalszczyźnie mieszka. Niemal cała historia tej ziemi, od kiedy była zamieszkiwana przez ludzi, nie jest historią Suwalszczyzny. Co więcej nawet dziś trudno jest jednoznacznie wskazać jej położenie i granice. Historyczna Suwalszczyzna była krótkim epizodem w dziejach tych ziem i już nie istnieje. Podzieliła się i rozpadła, a to, co w granicach Polski po niej pozostało, jest tylko jej częścią.
A może jednak Suwalszczyzna istnieje dopiero teraz? Właśnie teraz spora grupa osób nie tylko się do niej przyznaje ale wręcz wyraźnie podkreśla swoją odrębność. Odrębność od sąsiednich Mazur i Podlasia, z którymi są często błędnie identyfikowani.
(Jezioro Pobondzie)
A przecież to co powszechnie się uważa za Suwalszczyznę, to tylko kawałek historycznej Guberni, najpierw nazywanej augustowską a później suwalską. Większa jej część leży dziś… na Litwie. Gdzie też jest region określany na mapach jako “Suvalkija”. Ale tam z kolei silne są ruchy dążące do tego, żeby się tej “suwalskości” w nazwie pozbyć.
Szukając na mapach historii Suwalszczyzny, warto oderwać się od samej nazwy i zacząć od odpowiedzi na pytanie: kiedy mieszkańcy tej ziemi zaczęli ją postrzegać jako miejsce odrębne, kiedy zaczęli czuć swoją odmienność od otaczających ją regionów? I jak na przestrzeni wieków nazywali krainę, w której przyszło im żyć? Bardzo często jako osadnicy z własnego wyboru!
(Wodziłki, droga do Łopuchowa)
Wyjaśnianie tej zawiłej historii zacznijmy od tego, że owa “nieistniejąca” Suwalszczyzna, nawet fizycznie, jest bardzo młodym światem. Powstała kilkanaście tysięcy lat temu, kiedy opuścił ją ostatni lodowiec, a pojezierze które po sobie zostawił zaczęło przyciągać pierwszych ludzi.
Sudua, Sudovia, Sūduva
Ślady osadnictwa sięgają tu epoki kamienia ale szukając pierwszych grup ludzi, którzy zamieszkiwali okolice Suwałk a jednocześnie tworzyli wspólnoty określane “kulturą”, trzeba się prawdopodobnie cofnąć do Sudowów. Szczyt ich rozwoju wypadał na VI-VII wiek, byli przedstawicielami epoki żelaza. Praktykowali chowanie zmarłych w kamiennych kurhanach, które można znaleźć na Suwalszczyźnie do dziś. Błędnie zresztą przypisywanych późniejszym Jaćwingom (więcej na ten temat przeczytasz w moim poprzednim tekście tutaj), którzy takich “grobów” nie tworzyli.
Sudowowie – brzmi “suwalsko” choć oba słowa nie mają ze sobą nic wspólnego. Pierwszy tej nazwy użył Klaudiusz Ptolemeusz, grecki astronom, matematyk i geograf. W II wieku naszej ery umiejscowił lud Soudinoi mniej więcej w okolicach dzisiejszych Suwałk, obok “plemienia” Galindów zamieszkujących dzisiejsze Mazury.
Z kolei pojęcie “kultury sudowskiej” to dzieło znawcy bałtów, archeologa Mariana Kaczyńskiego. Nie było to jednak określenie etniczne. Brak dowodów, żeby Sudowowie nazywali samych siebie Sudowami i żeby potrafili wyznaczyć granice swoich ziem.
Dziś wspomnienie tego ludu można znaleźć w tutejszych nazwach. Każdy, ponad 30-letni Suwalczanin, pamięta spółdzielnię mleczarską Sudowia. Na granicy z Litwą leży wieś Sudawskie (gdzie znaleźć można pochodzące z czasów Sudowów lub niewiele późniejszych grodzisko). Z kolei na Litwie w Mariampolu gra klub piłkarski Sūduva (nota bene trzykrotny mistrz tego kraju). Sam też użyłem tej historycznej nazwy, organizując tu coroczny wyścig rowerowy Sudovia Gravel.
(Historyczny festiwal Jaćwieski, Pera Sudinoi)
Suwalszczyzna, czyli… Jaćwież? Jaćwingowie, czyli Hańczanie.
Po Sudowach, na ziemiach późniejszej Suwalszczyzny a częściowo wschodnich Mazur, nastali Jaćwingowie. Nazw mieli zresztą kilka. Kronikarz krzyżacki Piotr z Dusburga nazywał ich Sudowite i umiejscawiał w krainie Sudua. Prawdopodobnie przypisał im nazwę zaproponowaną wcześniej przez Ptolemeusza. My jednak pozostańmy przy najpopulerniejszych “Jaćwingach”.
Nie jest to jednak artykuł ani o tutejszych zawiłych nazwach (taki już napisałem i znajdziecie go tutaj) ani o historii Jaćwingów (ten z kolei jest tu).
Skupmy się więc na jaćwieskiej “tożsamości”. Nad tym, czy można ich nazwać pierwszymi “Suwalczanami”, ludźmi nie tylko tu zamieszkującymi ale też związanymi z tym regionem. Oni również byli ludem niepiśmiennym ale już lepiej opisanym, w źródłach tworzonych przez ich piśmiennych wrogów. Dzięki kolejnym odkryciom są też coraz lepiej zbadani przez archeologów.
Najlepszy ekspert “od Jaćwingów” dr Marcin Engel twierdzi, że “Jaćwież nie stanowiła skonsolidowanego związku terytorialnego, w którym można by dopatrywać się zalążków państwa. Była raczej luźnym związkiem terytoriów/włości należących do poszczególnych rodów, niezależnych pod względem gospodarczym i politycznym, wchodzących w skład swego rodzaju federacji obronnej w momencie zagrożenia obcym najazdem i jednoczących się w celu wspólnych wypraw wojennych.”* Mimo to, Jaćwingowie miewali wybitnych władców, którzy byli okresowo wybierani na głównodowodzących wojsk. “Najlepszym przykładem jest tu Skomand, władca włości Crasima, który w czasie intensywnych walk z Krzyżakami występuje w źródłach jako capitaneus Sudovitarum” (znów ta Sudowia!).
Co więcej jeśli spojrzymy na mapę terenów zajmowanych przez Jaćwingów (grafika poniżej), to zaskakująco dobrze pokrywa się z terenami późniejszej polsko-litewskiej Suwalszczyzny. Po części takie ich “usadowienie” wynikało z czynników naturalnych, ukształtowania terenu, puszcz i bagien a po części z ograniczenia przez sąsiadów, z którymi toczyli nieustanne boje. Teren Suwalszczyzny – a dokładnie tutejsze wody (jezioro Hańcza w Polsce i jezioro Ancia na Litwie, Rzeka Czarna Hańcza u nas i Biała Hańcza u wschodnich sąsiadów), był też prawdopodobnie inspiracją dla nazwy Jaćwingowie (Ant-więgowie). Z kolei ich religia była ściśle związana z naturą – mieli święte gaje, jeziora, kamienie. To jeszcze bardziej potwierdza hipotezę o silnym związku emocjonalno-kulturowym z zamieszkiwanym terenem.
(Jaćwież, mapa, Aleksander Kamiński)
Na swoje nieszczęście i trochę własne życzenie zostali pokonani i w ogromnej większości z tych ziem przegnani. Jaćwieska Suwalszczyzna nie trwała długo – od IX wieku do 1283 roku, kiedy Skomand poddał się Krzyżakom. Po przegranej pozostała ich garstka, ukrywających się w lasach. Do dziś pozostały po nich nazwy miejscowości, jezior i rzek oraz… nazwiska. Wystarczy przejść się na suwalski cmentarz, żeby znaleźć groby z napisami Gorlo, Waraksa, Kirsnowski.
Co więcej wielu Suwalczan i to zarówno na Suwalszczyźnie polskiej jak i litewskiej do dziś się właśnie z Jaćwingami utożsamia i określa siebie jako ich potomków. Po obu stronach granicy funkcjonują bractwa jaćwieskie, odtwarzające dawne stroje, wierzenia, zwyczaje i walki. Być może więc to Jaćwingowie tworzyli Suwalszczyznę pierwszą i na kilka wieków … ostatnią. Ostatnią, bo…
Wielka pustka i Wielkie Księstwo Litewskie
… bo później wszystko się skomplikowało. Po pokonaniu ostatnich Jaćwingów, na dwieście lat, nastała tzw. plemienna pustka. Ogromne puszcze porastające w zasadzie całą Suwalszczyznę zostały oddane we władanie zwierzętom a otaczający je Krzyżacy i Litwini wyprawiali się tu co najwyżej na polowania. Wciąż jednak teren ten nazywano Sudovią (jako kontunujację po Sudowach i Jaćwingach-Sudowach). Wspomniany już kronikarz Zakonu Piotr z Dusburga w „Kronice Pruskiej” nazywa go Sudaen a wielki książe litewski Witold: terra Sudorum.
Sytuacja zaczęła zmieniać się 600 lat temu po zawarciu w 1422 roku w Mełnie pokoju pomiędzy Zakonem Krzyżackim, Wielkim Księstwem Litewskim i Królestwem Polski (więcej na ten temat piszę tutaj). Na jego mocy Jaćwież, czyli nasza pra-Suwalszczyzna, została podzielona pomiędzy Litwinów a krzyżaków, przy czym zdecydowana jej większość przypadła tym pierwszym. Granica, którą wtedy ustalono, była jedną z najbardziej stabilnych granic w historii Europy i obowiązywała aż do II wojny światowej (choć nazwy krajów po obu jej stronach się w tym czasie zmieniały). Dziś jej część nadal istnieje i jest granicą między województwem warmińsko-mazurskim a podlaskim.
(Suwalski krajobraz zdominowany jest przez świerki)
Pokój mełneński na zawsze wyłączył z pojęcia “Suwalszczyzny” tereny przekazane we władanie zakonowi a później Prusom. Dziś odrębność od Mazur, które przez ponad 500 lat były obce kulturowo i językowo, jest oczywistością dla Suwalczan. Nie jest niestety oczywistością dla wszystkich poza nimi. Suwalszczyzna to nie Mazury – powtarzamy tu przyjezdnym z uporem a oni dalej swoje. Z drugiej strony to właśnie mylenie nas z Mazurami (a często też z Podlasiem) może być jednym z czynników umacniających lokalną tożsamość, więc może nie powinniśmy mieć tego “obcym” za złe…
Zapomnijmy o tej małej zachodniej części włości Jaćwingów, która dziś jest na Mazurach i skupmy się na tym co pozostało w Wielkim Księstwie Litewskim. Od 1422 roku do czasów rozbiorów tereny pojaćwieskie przypadły Litwinom, oczywiście w ramach większej całości. Bo już wtedy Litwa była w unii personalnej z Polską a od czasów Unii Lubelskiej z 1569 stała się “większą połową” Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Jaka była Suwalszczyzna w Wielkim Księstwie Litewskim? Na początku w ogóle jej nie było. I to nie tylko dlatego, że Suwałki zostały założone dopiero w 1690 i otrzymały prawa miejskie w 1720 roku. Przede wszystkim dlatego, że osadnicy nie rzucili się na kolonizowanie tego ogromnego lasu. Obszar ten podzielono między wielkie dwory i przemianowano na Puszczę Przełomską, Merecką i Perstuńską – kamień graniczny pomiędzy dwiema pierwszymi nadal można znaleźć na brzegu jeziora Hańcza.
Pierwsi “nowi” mieszkańcy Suwalszczyzny sprowadzili się tu do obsługi tych królewskich dóbr. Budnicy i smolarze, rudnicy, bartnicy. Dziś pozostały po nich nazwy wsi (Smolniki, Buda Ruska i Buda Zawidugierska, Rutka). Rozpoczęło się rozdawnictwo ziem pomiędzy możne dwory. Unormowała je dopiero… księżna z włoskiego Bari, znana szerzej jako królowa Bona, której te tereny przypadły we władanie.
(krajobraz Suwalszczyzny)
Pierwszymi prawdziwymi kolonizatorami tej części województwa trockiego (bo taka była przynależność terytorialna tych ziem) byli Litwini, później dołączyli do nich Polacy z Mazowsza, a od południowego wschodu przyszli Rusini. Ślady tej mozaiki narodowościowej obecnie widać po obu stronach polsko-litewskiej granicy w nazwach miejscowych – obok Marianki czy Olszanki są Ejszeryszki, Bondziszki i Wiłkupie. Z kolei po dzisiejszej litewskiej stronie znajdziemy polskie Lubowo.
W drugiej połowie XVIII wieku napływało wielu Żydów, Mazurów z Prus a także żyjących tu do dziś Staroobrzędowców (to prześladowany wówczas na wschodzie odłam prawosławia). Już wtedy byli tu też Tatarzy. Tę multikulturowość widać szczególnie dobrze na głównym cmentarzu w Suwałkach, zwanym “cmentarzem siedmiu wyznań” – na jednej nekropolii spoczywają dziś katolicy, ewangelicy (luteranie i kalwiniści), prawosławni i staroobrzędowcy a także muzułmanie i Żydzi.
Ale Suwałki nie miały jeszcze wtedy znaczącej rangi. To czas kiedy głównymi miejscowościami regionu były Raczki, Bakałarzewo, Filipów, Przerośl, Wiżajny, Wisztyniec, Augustów. Było to województwo Trockie a węziej powiaty – głównie grodzieński i trocki. Wszystko w ramach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Językiem urzędowym był jeszcze (jak w całym WKL) ruski. O żadnej Suwalszczyźnie mowy nie było a najważniejszą granicą była ta z Prusami. Z kolei Podlasie, z którym obecnie błędnie Suwalszczyzna jest łączona, było częścią Korony, co zostało usankcjonowane w Unii Lubelskiej.
Jak augustowskie Suwalszczyzną się stawało
Po trzecim zaborze w 1795 roku te pojaćwieskie tereny dostały się we władanie Prus. Nie na długo jednak, bo już w 1807 weszły w skład nowo utworzonego Księstwa Warszawskiego. Jeśli gdzieś miałbym datować powstanie “historycznej Suwalszczyzny”, to właśnie – paradoksalnie – na ten czas, kiedy Polski ani Litwy już nie było.
Pamiętacie mapy Księstwa a później Kongresówki? Z jego dość zwartego obszaru pomiędzy Prusy a Rosję wciśnięty był wąski “półwysep” terenu, zaczynający się na południe od Augustowa i sięgający lewobrzeżnego Kowna. To właśnie powstałe w 1816 roku województwo augustowskie (od 1837 po reformie funkcjonujące jako gubernia). Było pierwszą “Suwalszczyzną” – dość wyraźnie wydzielonym regionem, ze stolicą w tym mieście (a nie jak sugerowałaby nazwa w Augustowie). Suwalskość tej jednostki administracyjnej utwierdzono w 1867, kiedy Gubernię przemianowano na suwalską. (Zupełnym nie-przypadkiem jej obszar nienajgorzej pokrywał się z zasięgiem występowania Jaćwingów.)
(Gubernia Suwalska, 1911 r.)
Był to teren w większości zamieszkiwany przez Litwinów. Według spisu z 1897 roku stanowili oni aż 52 proc. tutejszej ludności. Niemal co czwarty mieszkaniec “suwalskiego” był Polakiem, co dziesiąty Żydem (głównie miasta). Pomiędzy 20 a 30 tys było tu z kolei zarówno Niemców, Białorusinów jak i Rosjan.
Jeszcze Oskar Kolberg w 1890 używał określenia “Augustowskie” a po raz pierwszy słowo Suwalszczyzna zostało prawdopodobnie wydrukowane dopiero w 1902 roku w tygodniku “Wszechświat” (artykuł “Notatki z wycieczki do Wigier” można przeczytać tutaj). “Wprawdzie od lat kilku, po przeprowadzeniu kolei do Suwałk z Grodna, komunikacya z Suwalszczyzną została znacznie ułatwiona i prawdopodobnie wskutek tego coraz częściej Wigry oglądają turystów z różnych stron kraju” – pisał przyrodnik i krajoznawca Kazimierz Kulwieć. W tym wypadku chodziło raczej o Suwalszczyznę, jako najbliższe okolice Suwałk ale wkrótce termin zaczął być używany jako synonim dla całej Guberni. Co bardzo istotne o Suwalszczyźnie zaczęli też mówić Litwini. Bronius Balutis, litewski kartograf, polityk walczący o przywrócenie swojego kraju na mapy świata, w 1912 wydał w USA “mapę Suwalszczyzny” (Suvalkijos žemlapis), czyli ówczesnej Guberni.
(Rowele)
Był to już czas, rozpoczętego po klęsce powstania styczniowego, “narodowego odrodzenia Litwinów”. To kluczowy proces z perspektywy późniejszego (a także dzisiejszego) pojmowania pojęcia Suwalszczyzna, więc trzeba się przy nim na chwilę zatrzymać. Od 1867 roku językiem urzędowym w Wielkim Księstwie Litewskim był już nie ruski a polski. Litewski pozostawał językiem chłopów i mniej zamożnej szlachty. Istotnym momentem dla odrodzenia litewskości była likwidacja poddaństwa i dojście do głosu przedstawicieli chłopstwa, które nie tylko posługiwało się tym starym, bałtyckim językiem ale też kultywowało kulturę swoich przodków. Bezwzględna rusyfikacja prowadzona po upadku powstania styczniowego zwarła nie tylko szeregi obrońców naszej polskości ale była też katalizatorem walki o litewskość.
(Władysław Wakar, Gubernia Suwalska, mapa rozmieszczenia ludności polskiej i litewskiej 1918)
W 1865 władze carskie zabroniły druku tekstów litewskich za pomocą alfabetu łacińskiego. Opór wobec zakazu doprowadził do powstania ruchu “nosicieli książek” (knygnešis) i masowego przemytu litewskich wydawnictw z terenu Prus. Ten sprzeciw wobec rusyfikacji był kluczowy z perspektywy rozwoju świadomości narodowej naszych północnych sąsiadów i dziś Litwini obchodzą nawet “Dzień nosiciela książki”, a w polskich Krejwianach obok Puńska stoi pomnik poświęcony Pawłowi Matulewiczowi (Povilas Matuleviius), jednemu z “nosicieli”. Gubernia augustowska/suwalska, wciśnięta pomiędzy Prusy a bezpośrednio włączone w obszar Cesarstwa Rosyjskiego litewskie Auksztotę i Dzukię, była jednym z najważniejszych miejsc, dla odrodzenia języka Litwinów.
Suwalszczyzna podzielona przez Focha
Walka z rusyfikacją zwarła więc szeregi nie tylko Polaków ale i odnajdujących swoją tożsamość Litwinów. Tych drugich było jak już wiemy na Suwalszczyźnie więcej, z drugiej strony region był włączony w Królestwo Polskie. Każdy z tych dwóch narodów, który dotychczas żył tu obok siebie, miał swoje powody, by uważać Suwalszczyznę, a przynajmniej sporą jej część, za swoją. Odrodzenie ich Państw po pierwszej wojnie światowej rozpoczęło konflikt o państwową przynależność tej ziemi.
W trakcie I wojny światowej toczyły się na tych terenach ciężkie walki rosyjsko-niemieckie. Już w 1915 Suwalszczyzna przeszła w ręce tych drugich. Okupacja nie trwała jednak długo i już w jej trakcie rodziły się dążenia Polaków i Litwinów do przyłączenia Suwalszczyzny, do ich nowo powstających państw. W lipcu 1919 roku marszałek Francji Ferdinand Foch zaproponował podział zaakceptowany przez Ententę. Jak każdy “zgniły kompromis”, także ten nie satysfakcjonował obu stron. Część miejscowości “bardziej polskich” została po stronie litewskiej (choćby przygraniczne Lubowo). Z kolei zdaniem Litwinów Sejny nie powinny być włączone do Polski. Nieprzestrzeganie ustaleń i przejęcie Sejneńszczyzny przez oddziały litewskie, doprowadziło do wybuchu polskiego powstania. Było to jedno z niewielu wygranych przez Polaków zrywów wojskowych, trwało jedynie pięć dni i skończyło się wyparciem Litwinów za linię Focha. Spór nie tylko o Suwalszczyznę ale też późniejszy o Wilno pogrzebał wspomnienia Rzeczpospolitej Obojga Narodów. A pamięć o Powstaniu sejneńskim do dziś jest żywe w relacjach miejscowych Litwinów z miejscowymi Polakami.
(Roszczenia Litwy wobec Polski w dwudziestoleciu międzywojennym, źródło: wikipedia)
Suwalszczyzna została przedzielona na pół i od tej pory mamy Suwalszczyzny dwie. W Polsce była rozumiana albo jako obszar dawnej gubernii w części, która pozostała po naszej stronie granicy albo jako obszar powiatu ze stolicą w Suwałkach.
(pomiędzy Lizdejkami a Pobondziami)
Z kolei po stronie litewskiej ścierały się dwa podejścia – jedno aby tereny przyłączone do ich państwa nadal nazywać “Suvalkija” i w ten sposób podkreślić, że cała Suwalszczyzna była kiedyś jednością.
Drugie podejście odrzucało nazwę Suwalszczyzna. Jego zwolennikom przeszkadzało odnoszenie nazwy tych ziem do stolicy guberni, którą powołały władze carskie. Wtedy też zaczęto mówić o ziemiach Suwalszczyzny “zaniemenie” na wzór naszego “zabuża”. Na oficjalnych mapach litewska Suwalszczyzna była podzielona niemal w całości na trzy powiaty: wołkowyski, mariampolski i … sejneński (choć znowu – same Sejny były przecież w Polsce).
Suduva czy Suvalkija
Po wojnie linia Focha na terenie Suwalszczyzny utrzymała się. Choć tym razem rozdzielała już PRL od ZSRR. W polskiej części Suwalszczyzna została wcielona w obszar województwa białostockiego. Natomiast reforma 1975 powołała województwo suwalskie. Obejmowało ono nie tylko obszar historycznej Suwalszczyzny z Augustowem i Suwałkami ale również Krainę Wielkich Jezior Mazurskich. Zniknęła więc granica, która dzieliła te dwa pojezierza od 1422 roku!
Zarówno podział pierwszy jak i drugi nie miały nic wspólnego z historią. Przynależność okolic Suwałk do województwa białostockiego (przed 1975 i po 1999 roku) sprawiła jedynie, że dziś wielu Polaków traktuje Suwalszczyznę jako Podlasie lub jego część. Inna część przyjeżdżając tu na wakacje mówi, że to Mazury – bo w końcu przez 24 lata Suwałki były Mazur stolicą.
(Współcześnie postawiona kapliczka w Wodziłkach)
Mam nadzieję, że każdy czytelnik tego tekstu doskonale zrozumiał jak duży to błąd i dlaczego tutejsi się na jego popełnienie obrażają. Częściowo jednak błąd jest zrozumiały – w końcu dziś pojęcie “Suwalszczyzny” występuje w geografii (Pojezierze Suwalskie, które jest częścią Pojezierza Litewskiego), etnografii (mamy zamierającą już niestety gwarę Suwalską), czy przewodnikach turystycznych. Ale nie na oficjalnych mapach administracyjnych. Na nich widnieje jedynie powiat suwalski.
Tymczasem po sąsiedzku mamy województwo warmińsko-mazurskie, dlaczego więc nie powstało analogiczne suwalsko-podlaskie? To pytanie na inną dyskusję.
Tymczasem przenieśmy się za litewską stronę linii Focha. Tutaj również to kwestie kultury – od materialnej w postaci budownictwa czy strojów ludowych, po niematerialną, w której najważniejszy był specyficzny dialekt – zdecydowały o przetrwaniu pojęcia Suvalkija. Litewscy etnografowie wyróżnili Suwalszczyznę jako jeden z 4 (lub 5) głównych regionów Litwy a używana tu odmiana litewskiego była, zdaniem badaczy, podstawą wykształcenia języka literackiego naszych północnych sąsiadów. To właśnie tutejsi mieszkańcy mówili więc najbardziej litewską wersją litewskiego.
(Mapa regionów etnograficznych Litwy)
Włączenie Litwy do ZSRR jeszcze mocniej podzieliło Suwalszczyznę. Dziś spacerując po linii Focha przez wzgórza oddzielające Poszeszupie w Polsce od Lubowa na Litwie nadal można odnaleźć ślady dawnej granicy. Choć dzieliła “przyjazne” państwa to dopiero wejście do strefy Schengen odebrało sens istnienia zasieków i szlabanów i znów można spacerować po historycznej Suwalszczyźnie bez paszportu.
Wraz z odzyskaniem niepodległości i przywróceniem Litwy na mapy Europy rozgorzała dyskusja na temat nazwy i tożsamości tej części kraju spod herbu Pogoni. Dla części Litwinów Suvalkija to nic innego jak pozostałość po obcej, carskiej decyzji o powstaniu guberni suwalskiej. Dla innych to podkreślenie dawnej jedności tych ziem. W końcu podróżując po obu stronach dzisiejszej granicy trudno jest zapominać, że znajdujące się na Litwie Lubowo czy Wisztyniec mają “polski rodowód”. Podobnie nie można zapominać o litewskim pochodzeniu znajdujących się w Polsce Ejszeryszek, Wiłkopedzi, Puńska. Czy wreszcie Pobondzi, z których piszę ten tekst, patrząc na las za którym dziś jest Litwa.
(okolice Puńska)
Przeciwnicy nazwy Suvalkija proponują zmienić ją na Suduvę. Powrót do nazwy plemion, zamieszkujących ten region na długo przed powstaniem Rzeczpospolitej Obojga Narodów, ma podkreślić jej odrębność kulturową i etniczną i przypomnieć litewską, bałtyjską historię tych ziem. W 2022 litewska Rada Kultury zaapelowała do prezydenta o zmianę Suvalkiji na Suduvę. Z kolei tamtejszy Sejm w rocznicę wspomnianego już wyżej pokoju mełneńskiego (która u nas przeszła bez echa – polecam mój wcześniejszy tekst na ten temat) rok 2022 ustanowił rokiem Suduvy. Już sama sentencja uchwały pokazuje jak ważna dla Litwinów jest kwestia tożsamości i historii tego regionu:
Sejm Rzeczypospolitej Litewskiej,
biorąc pod uwagę, że nazwa Sūduva po raz pierwszy pojawiła się na piśmie w dziele Klaudiusza Ptolemeusza „Geografia”, napisanym około 150 roku, gdzie opisując bałtyckie plemiona nad Morzem Bałtyckim wymienia Sudowów (…);
podkreślając, że w wyniku podpisania 27 września 1422 r. pokoju w Mełnie, ziemia Sūduwy na zawsze została przyłączona do Wielkiego Księstwa Litewskiego, a w 2022 roku będzie obchodzona 600. rocznica odzyskania ziemi Sūduwy;
doceniając znaczenie Sūduwy w historii kształtowania się państwa litewskiego w XIII-XIV wieku;
zauważając wpływ Sūduwy na kształtowanie się i wzmacnianie języka, kultury i tożsamości litewskiej, na działalność księgarzy, na narodowe odrodzenie Litwy i przywrócenie państwowości w 1918 roku;
dążąc do uczczenia i upamiętnienia znaczenia ziemi Sūduwy w historii kształtowania się państwa litewskiego,
postanawia:
Artykuł 1.
Ogłosić rok 2022 rokiem Sūduwy.
(Wyścig Sudovia Gravel 2024, Puńsk stolica polskich Litwinów, biegnę z flagą pożyczoną od tutejszych kibiców. W wyścigu wzięło udział 400 Polaków i 100 Litwinów. Fot. Szymon Gruchalski)
Suwalczanie
Dziś Suwalszczyzna jest podzielona pomiędzy Polskę a Litwę, włączona w sztuczny twór województwa podlaskiego choć z Podlasiem nie ma nic wspólnego (ba, znam takich, którzy wyróżniają jeszcze Grodzieńszczyznę jako osobną krainę pomiędzy Suwalszczyzną a Podlasiem).
Jednocześnie wielu polskich suwalczan jest świadomych swojej suwalskości. Dumni z historii regionu a jeszcze bardziej z jego piękna i wyjątkowości. Co więcej istnienie Suwalszczyzny w powszechnej świadomości Polaków jest zapewne tak wysokie jak nigdy wcześniej – głównie dzięki turystyce, strategicznej pozycji tzw. przesmyku suwalskiego i prognozom pogody. Z drugiej jednak strony o tej litewskiej Suwalszczyźnie wie w naszym kraju niewielu.
Niezależnie od tego, czy litewska Suvalkija stanie się Suduvą, to po obu stronach granicy będą Suwalczanie. Z dwoma kompletnie różnymi językami ale wspólną historią. Historią, która w końcu podzieliła te dwa – zjednoczone kiedyś w ramach jednego z najpotężniejszych państw ówczesnego świata – narody. Dziś nasze stosunki, szczególnie w starszym pokoleniu, nie są najlepsze. Wydarzenia sprzed 100 lat odcisnęły piętno na polsko-litewskiej Suwalszczyźnie. Czas jednak goi rany a wspólna historia z okresu Sudowii i Jaćwieży może stać się podstawą dla budowania lepszych relacji.
(Głazowisko Rutka)
Duś i Gaładuś, Suvalkija i Suwalszczyzna
Przenieśmy się na przepiękny zakątek Suwalszczyzny. Gdzieś na zachód od Jenorajści i Burbiszek a na północ od Sejn, w głębokiej rynnie, przez niemal 11 km ciągnie się jezioro Gaładuś. Przez jego środek przebiega granica pomiędzy Polską i Litwą. Stając na zachodniej skarpie możemy podziwiać brzeg litewski a wędrując wschodnim brzeg polski. Jednak to po polskiej stronie stoi scena, która wykorzystuje naturalne ukształtowanie terenu tworząc swoisty amfiteatr, w którym co roku odbywa się festiwal kultury litewskiej mniejszości w Polsce. To wyjątkowy i – mimo rozwoju turystyki – miejscami wciąż mocno odludny zakątek.
Z kolei 20 kilometrów na północny-wschód stąd znajdziemy trzecie największe jezioro Litwy – Duś. Jeziora łączy nie tylko część nazwy i położenie na Suwalszczyźnie ale też litewska legenda. Jak pisze Grzegorz Rąkowski w świetnym przewodniku “Polska egzotyczna”, Duś jest przez miejscowych uważana za “za siostrę lub matkę Gaładusi. W odróżnieniu od tamtego, Gaładuś nazywają Mūsu Dusia lub Maža Dusia, czyli Nasza lub Mała Duś. Dawniej oba jeziora byty razem, ale lodowiec je rozdzielił. Opowiadają, że kiedyś Gaładuś gwałtownie zapragnęła połączyć się z matką. Zerwały się trąby wodne i wiry poruszające olbrzymie masy wody. Dopiero po odprawieniu nabożeństwa, obejściu jeziora przez procesję i wrzuceniu komunikantu do jego wód nastał spokój. (…). Za dzieci Gaładusi uważane są jeziorka Dusiejcis Mniejsze i Większe, które kiedyś się od niej oddzieliły”**.
I tak jak te dwa jeziora się rozłączyły, tak też jest z naszym regionem. Nieważne czy będziemy go nazywać Suwalszczyzną czy Sudowią. Choć podzielony, wciąż ma wspólną, wyjątkową historię ale też równie wyjątkowe piękno krajobrazu i spokój ducha tutejszych mieszkańców. To wszystko tworzy naszą wyjątkową tożsamość. Suwalskość.
Na koniec wspomnę historię, kiedy jadąc rowerem po linii Focha wciąż przekraczałem granicę państwową. Raz byłem w Polsce, a za chwilę, przejeżdżając wąską szutrówką gdzieś za stodołą, znów znajdowałem się na Litwie. Na jednej przejażdżce strefę czasową zmieniałem ponad dziesięć razy (w krajach bałtyckich jest o godzinę później). W pewnym momencie szukając drogi, którą wskazywała mi nawigacja na kierownicy roweru, nie wierząc w dokładność krążących mi nad głową satelit, zapytałem miejscowego, który siedział na ganku przed domem: “jestem teraz na Litwie czy w Polsce?”. “Na Litwie” – odpowiedział. Dopiero sprawdzając ślad mojej trasy na komputerze w domu upewniłem się, że to jednak była Polska. Dla niego jednak Trompole/Trumpalis (w okolicach Puńska wiele wsi ma podwójne nazwy) to Litwa. Odpowiedział tak, jak uważa. W końcu kawałek dalej, już za słupkami granicznymi z biało-czerwonymi oraz żółto-zielono-czerwonymi barwami, zaczynają się litewskie Trumpaliai. Polskie Trompole mają 27 mieszkańców a litewskie 5. Kiedyś była to jedna wieś, podzielona ponad wiek temu przez francuskiego marszałka na dwie.
Dla mnie jedno jest pewne – zarówno Trompole jak i Trumpaliai, są Suwalskie, Sudowskie, Suvalkijskie.
A przywołana legenda o Dusi i Gaładusi, to przecież nic innego jak wyraz tęsknoty polskich Litwinów za ojczyzną.
Piotr Rutkowski
* Marcin Engel, Sztuka wojenna Jaćwingów w świetle źródeł historycznych i archeologicznych. Zarys problematyki.
** Grzegorz Rąkowski, Polska egzotyczna