Biegun zimna, wieczna zmarzlina i zmiany klimatu. O pogodzie na Suwalszczyźnie
Wszyscy wiedzą gdzie są Suwałki. Chyba żadne inne miasto w Polsce poniżej 100 tys. mieszkańców nie ma takiej liczby wzmianek w mediach. Niemal każda prognoza pogody zawiera stwierdzenie “w Suwałkach”. Na mapach w telewizji zwykle nie ma zaznaczonego czterokrotnie większego Białegostoku. Ba, może na niej nie być Torunia czy Łodzi ale jedno jest pewne – są na niej Suwałki. Powód jest oczywisty – to polski biegun zimna. Tylko czy na pewno? A jeśli tak, to dlaczego?
Las w Bondziszkach
Zacznijmy od obalenia tej popularnej tezy. Suwałki to nie jest biegun zimna. Jak każde – wcale nie takie małe – miasto jest cieplejsze od okolicy. Dlaczego więc mówi się o Suwałkach? Bo jest tutaj jedna z ponad 50 polskich stacji meteorologicznych pierwszego rzędu i to z niej pochodzą dane o panującej tu temperaturze. Prawdziwy biegun leży 30 km dalej na północ od miasta w okolicach wsi (niegdyś miasta) Wiżajny.
Zamarznięte jezioro Hańcza
I nie wynika to jedynie z tego, że jest stąd bliżej do Akrtyki. Wiżajny są też bowiem położone na wysokości 250 m n.p.m. O niemal 100 wyżej niż Suwałki. Przez cały rok panuje tu specyficzny mikroklimat. Kiedy ruszam rowerem z położonych na 140-150 m n.p.m. Pobondzi wiem, że 9 km dalej w Wiżajnach będzie zimniej o więcej niż ten 1 stopień, który wynikałby z samej różnicy wysokości.
Wiżajny bowiem od reszty polskiej części Suwalszczyzny oddziela od południa masyw Góry Rowelskiej (298 m n.p.m. – najwyższe wzniesienie w całym województwie) i głęboko wcięta dolina o tej samej nazwie. To tu – w okolicach Wiżajn – jeziora są najdłużej skute lodem. Często w kwietniu kiedy grzeje już słońce, wychodzę na rower w krótkich spodenkach i rękawkach, a w Wiżajnach w rowach przy drodze wciąż zalega śnieg. Najstarsi mieszkańcy wspominają śnieg w czerwcu (teraz najpóźniej pada w maju). Jeśli więc chcesz zdobyć polski biegun zimna a jednocześnie najwyższy punkt Suwalszczyzny, to tutaj powinieneś się wybrać.
Nadal bywają tu bardzo śnieżne zimy.
Wczesna wiosna, kilkanaście stopni na plusie. A jezioro Jesieryń na wschód od Wiżajn wciąż zamarznięte.
Kiedy już wskazałem właściwe położenie bieguna zimna, skupię się na tym, dlaczego to właśnie tutaj jest zwykle najzimniej. Odpowiedź to klimat. Suwalszczyzna, jak i cała Polska, leży w granicach klimatu umiarkowanego. Ale to właśnie tu są najbardziej odczuwalne wpływy klimatu kontynentalnego. Ten – jak wiemy z lekcji geografii – charakteryzuje się mroźnymi zimami i ciepłymi latami. I rzeczywiście – zwykle zimą na Suwalszczyźnie jest najzimniej w kraju. Natomiast latem często bywa tu najprzyjemniejsza pogoda. Kiedy pada pytanie jak się żyje w takim klimacie, odpowiadam, że … tak jak dawniej. Zima wciąż przypomina tu zimę a lato jest takie jakie lato być powinno. Ciepłe i słoneczne.
Suwalska zieleń o tysiącu odcieni
W tym roku szczególnie było widać jak bardzo tutejsza pogoda wyróżnia się na tle kraju. Kiedy cała Polska mówi o wysychających rzekach, nasza znajoma, która ma działkę nad Czarną Hańczą narzeka, że pomimo zbudowania wyższego pomostu ten również zalała 10 cm warstwa wody. Rzeczywiście dawno nie widziałem tak wysokich poziomów rzek i jezior. Również zima 2021/2022 była wyjątkowo mroźna i śnieżna.
Zwykle bowiem z każdym metrem w głąb ziemi rośnie też temperatura. Dlatego największym problemem górników w głębokich kopalniach jest upał, dlatego też możemy korzystać z dobrodziejstw źródeł geotermalnych. Tymczasem w okolicach Szypliszk i Udryna temperatura spada. Wreszcie na 357 metrach zanotowano 0,07 stopnia po czym otwór wiertniczy zamarzł.
Gdzieś między Smolnikami a Jacznem. Tutaj SUV z napędem 4×4 ma sens.
Zamarznięta ziemia to najprawdopodobniej ślad po ostatnim zlodowaceniu, które opuściło Suwalszczyznę 13 tys. lat temu (i któremu zawdzięczamy ten przepiękny krajobraz). Dodatkowo jej powstaniu sprzyjało podobno płytkie zaleganie magmowych skał. Ciepło ze środka ziemi dociera do powierzchni o wiele słabiej. Widać to na mapie tzw. strumienia cieplnego. Łatwo znaleźć na niej okolice Wiżajn.
Co to oznacza w codziennym życiu? Wszystkie źródła czy przewodniki po Suwalszczyźnie mówią, że zima trwa tu 2-3 razy (!!!) dłużej niż w pozostałych rejonach Polski, liczba dni z ujemną temperaturą przekracza 100 a pokrywa śnieżna zalega ponad trzy miesiące w roku. Niestety tu także widzimy postępujące ocieplenie klimatu i te – pochodzące z ostatnich kilkudziesięciu lat – obserwacje, trzeba wziąć w nawias. Ale choć nie jest już tak, jak to wspominają najstarsi mieszkańcy Wiżajn, to nadal zimy są tu najzimniejsze. I szansa, że w Wigilię ulepimy bałwana jest największa poza górskimi rejonami. Zresztą wielokrotnie spotykałem się z zazdrością znajomych z pozostałej części kraju, kiedy wrzucałem zdjęcia z biegania na nartach czy zjeżdżania sankami w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, podczas gdy oni taplali się w błocie przy plus 8 stopniach i siąpiącym deszczu. Spójrzcie zresztą na zdjęcia z dwóch ostatnich lat.
Smolniki
Droga wojewódzka nr 655 łącząca Suwałki z Wiżajnami.
Zimowy poranek w Pobądź z nami.
Wciąż śniegu może tu dosypać pół metra (a w zaspach i dwa metry). Wciąż nikt tu nie odśnieża dróg do czarnego asfaltu a jedynie odgarnia śnieg, więc dobre opony i napęd 4×4 jest zimą bardzo przydatny. Podobnie jak narty biegowe, na których można pobiec po bułki do sklepu. Wciąż też widać klimatyczną odrębność Suwalszczyzny w przyrodzie.
Jesień w Pobondziach. To naszym zdaniem najpiękniejsza pora roku na Suwalszczyźnie.
Okres wegetacyjny jest tu bowiem zdecydowanie krótszy. Jeżdżąc wiosną na trasie Suwalszczyzna – Warszawa nadal łapię się na zdziwieniu, że tam drzewa dopiero puszczają pąki a tu jest już zielono. Że w Warszawie bez już pachnie a w Pobondziach jego kwiaty pojawią się dopiero za kilkanaście dni. Wiosna startuje tutaj dwa, nawet trzy tygodnie później niż w centralnej Polsce. Ale jak już ruszy, to nie ma sobie równych. Tu zieleń wchodzi na zupełnie inny wymiar.
Wiosna na Górze Zamkowej, w dole jezioro Jegłówek a w tle Góra Cisowa.
Mamy też wiele gatunków flory i fauny, charakterystycznych dla północy. Na przykład charakterystycznych dla regionów… alpejskich. Szczęściarze widzieli tu nawet zająca bielaka, który zimą ma śnieżnobiałe futro (co zresztą w dobie ocieplenia klimatu zapewne doprowadzi go do wyginięcia). Nawet jednak niewprawione oko zauważy, że w lasach królową nie jest tylko sosna jak w reszcie kraju tylko świerk. Puszcza Romincka (choć historycznie leżąca na Mazurach, to geograficznie jest to wciąż Pojezierze Litewskie) jest zresztą nazywana polską tajgą. Cała Polska mierzy się z wymieraniem świerka, któremu nie służy ocieplenie klimatu. Na Suwalszczyźnie z pewnością utrzyma się najdłużej. Tylko tu i w górach występował i nadal występuje naturalnie.
Gość w Pobondziach. Jak potwierdzono nam w Suwalskim Parku Krajobrazowym to jedna z pierwszych modliszek spotkanych tak daleko na północy. I to od razu u nas na parapecie.
Ciepłe i słoneczne lato, zimne i śnieżne zimy. Brzmi idealnie i oby udało nam się zatrzymać zmianę klimatu, żebyśmy jak najdłużej mogli cieszyć się wyjątkową pogodą polskiego bieguna.